BEZ ZMRUZENIA sł. i muz. Zbyszek Siudy SIUDMY
całkiem zimny dzień
zbyt otwarte drzwi
w progu stanęła
nie mówiła nic
głupia bez ust bez brwi
samotność dalszych dni
prosto w serce
tępym widelcem
bez mrużenia okiem, w twarz
bez namysłu trochę
rzuciła miłość nas
nie wróciła oknem
nie zerkała z boku
cos tak jakby papieros zgasł
niedopalony w połowie
spopielił czas
zarzuciła płaszcz
nie zabrała chwil
kantem cienia trąciła
najcenniejszy blichtr
po schodach biegła i
schodów nie zliczył nikt
ranek zbudzi się
normalności śpiew
sweter nowe buty
ciepły z piekarni chleb
jak okiem sięgnąć dzień
zupełnie nowy dzień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz